piątek, 9 marca 2018

Więc teraz to jest tak; piszę szybko, bo "Kluska" śpi i w ogóle teraz wczoraj i zawsze od 4 miesięcy jest tak... Pranie i naczynia albo ciepła kawa i komputer, śniadanie albo prysznic, makijaż albo pokroić cebule do obiadu... Udało się zatem wczoraj w bałaganie wielkiem wypić letnią kawę, zjeść spaloną grzankę i zrobić sobie zdjęcia. Jestem tak strasznie szczęśliwa, że aż boję się to pisać, jak przystało Polce chowanej w martyrologii narodu z Boryną siejącym ziemię do ziemi i z Rozalką w piecu... Eh lepiej nie myśleć, mam nadzieję, że lektury się zmieniły, a ja się będę dalej cieszyć...  Miałam też Kluski wizerunku nie szargać po internetach, ale kiedy tak się cieszę...